telefon 0885 531 386 / e-mail - autaniemcy@wp.pl
 
WYJAZDY PO SAMOCHODY - Newsy

  Licznik
  STRONA STARTOWA
  Formularz kontaktowy
  Lista linków
  Kontakt
  Rally team autaniemcy
  Newsy
  Galeria
  Auta z NIemiec Pytania i Odpowiedzi
NOWE INFORMACJE DOTYCZĄCE WSZYSTKIEGO CO DOTYCZY SPROWADZANIA SAMOCHODÓW
Rynek aut używanych. Sprawdzamy, czy warto ufać komisom
auto świat data 16.09.2012, o 18:26 (UTC)
 Idealne auto w przyzwoitej cenie z komisu lub od handlarza? Czy to możliwe? Teoretycznie tak, ale szansa trafienia na taki egzemplarz jest bliska prawdopodobieństwu wygrania szóstki w lotto.

Tak można w skrócie podsumować nasze doświadczenia w poszukiwaniu używanych aut z ogłoszeń. Oczywiście, dzwoniąc do komisów, niemal zawsze słyszeliśmy zapewnienia, że mamy do czynienia z wyjątkowymi egzemplarzami, co potwierdzić miały podretuszowane przez sprzedawców zdjęcia w ogłoszeniach.

Drobni handlarze przeważnie przekonują klienta, że auto jest perełką sprowadzoną dla siebie lub dla żony, ale z powodu zmiany planów życiowych zmuszeni są z „bólem serca” je sprzedać. W obydwu przypadkach zazwyczaj zapewniają, że wybrane przez nas auto jest w „100 procentach bezwypadkowe”. Na miejscu okazywało się, że oglądany samochód ma niewiele wspólnego ze zdjęciami i zapewnieniami sprzedawcy. Według większości handlarzy każde auto, które nie owinęło się wokół słupa lub nie wpadło pod pociąg, jest bezwypadkowe. A że lakierowane, szpachlowane – no cóż, w końcu nie jest nowe. W razie przyłapania na kłamstwie sprzedawcy bronili się tym, że nie są ani mechanikami, ani blacharzami – według nich autu nic nie dolega.

Poniżej przedstawiamy cztery przykłady najczęstszych przekrętów, na jakie można się natknąć w komisach oraz u prywatnych importerów „używek” z Zachodu.

Auto po kasacji

Niemal nowiutkiego, zaledwie 2-letniego Passata CC w okazyjnej cenie znaleźliśmy w warszawskim komisie AutoAuto Prestige jako egzemplarz bezwypadkowy. Zainteresował nas przebieg – 6,6 tys. km. Sprzedawca tłumaczył to tym, że właściciel ma kilka aut i często je zmienia.

W pierwszej chwili wydawało się, że to prawdziwa okazja, jednak w wyniku bardziej szczegółowych oględzin z pomocą miernika lakieru okazało się, że zapewnienia o bezwypadkowej przeszłości pojazdu to ściema. Auto było po prostu nieźle naprawione, na tyle dobrze, że część kupujących mogłaby tego nawet nie zauważyć.

Ponieważ samochód sprowadzono ze Stanów, postanowiliśmy sprawdzić w bazie Carfax (carfax.com), czy kolizja była poważna. Okazało się, że rok wcześniej Volkswagen został na tyle mocno skasowany, że w USA szkodę uznano za całkowitą. Na stronie www.bezwypadkowe.pl znaleźliśmy zdjęcia zrobione tuż po wypadku.

Przeróbka „anglika”

„Bezwypadkowa Laguna z przebiegiem 100 tys. km, w stanie bardzo dobrym sprowadzona z Francji” – tak brzmiała treść ogłoszenia. Wszystko to potwierdził bez zawahania sprzedawca z konińskiego komisu przy ul. Poznańskiej 208.

Wsiadając do auta, trudno jednak było oprzeć się wrażeniu, że Laguna przejechała co najmniej drugie tyle. Z lewarka zmiany biegów całkowicie zeszła skóra, a fotele i kierownica były mocno wytarte. Na dodatek we wnętrzu nie działała połowa wyposażenia.

Jak to możliwe? Patrząc na wyskalowany w milach prędkościomierz, zorientowaliśmy się, w czym tkwi prawdziwy problem. W rzeczywistości był to nieudolnie przerobiony „anglik”. Spartaczoną robotę było widać na każdym kroku! Sprzedawca twierdził, że wcześniej tego nie zauważył... bo mało jeździł samochodem. Po sprawdzeniu auta w bazie Renault okazało się, że na ostatnim przeglądzie w 2008 r. Laguna miała przejechane 170 tys. mil!

Umowa na Niemca

Oferta handlarza spod Poznania: Golf IV z 2006 roku do kupienia za 13,5 tys. zł. Daleko, ale zdecydowaliśmy się pojechać i obejrzeć auto. Mimo że nie spodziewaliśmy się zbyt wiele po ponad 10-letnim Volkswagenie, stan samochodu i tak nas rozczarował.

Auto „bite” zarówno z przodu, jak i z tyłu (choć miało być bezwypadkowe), silnik umyty tak, że we wgłębieniach stała woda, do tego widoczna korozja. Golf był – delikatnie mówiąc – mocno wyeksploatowany, stał na niemieckich tablicach z innego auta, a handlarz podsuwał nam umowę podpisaną in blanco przez Niemca.

Tłumaczył, że wszyscy tak robią. Zapytany, czy nie może zarejestrować auta na siebie, a my pokryjemy koszty, odmówił ze strachu przed urzędem skarbowym. Podpisując taką umowę, sami prosimy się o kłopoty. Po pierwsze, popełniamy przestępstwo, fałszując dokumenty. Po drugie, pozbawiamy się możliwości dochodzenia swoich praw od handlarza.

IMPREZAVerva Street Racing
PARYŻ 2012Serwis specjalny
PORADYJakie części kupować?
UŻYWANEZarejestrujesz "Anglika" w Polsce
Zobacz, co zainteresowało Twoich znajomych!
Dowiedz się, co przeglądają Twoi znajomi i jeśli chcesz, udostępnij im swoje aktywności.
więcej na ten temat
Rynek aut używanych. Sprawdzamy, czy warto ufać komisom
2012.09.12 12:32 Auto Świat 451 opinii
a a a

(fot. Auto Świat/autoswiat.pl)
Skręcony licznik

Czteroletni Volkswagen Touran z 2008 r., z silnikiem Diesla i przebiegiem 160 tys. km, sprowadzony od naszych zachodnich sąsiadów? To możliwe. Oglądamy z jednej strony, z drugiej, pod maską.

Oryginalny lakier na całym aucie. Wnętrze – idealne. Fakt, widać i czuć, że ktoś tu sprzątał, ale przecież nie można się o to czepiać. Najwyraźniej trafiliśmy na okazję. Gdybyśmy żyli z handlu autami i mieli taki egzemplarz, kusiłoby nas, aby go odmłodzić. Jak się okazuje, tak też zrobiono. Udało się nam ustalić, że ktoś cofnął licznik z 270 na 160 tys. km.

Nie ma sensu łudzić się tym, że zadbane auto ze stosunkowo niewielkim przebiegiem (jak na diesla) w Niemczech czy innym kraju zachodniej Europy kupimy taniej niż w Polsce. Takie samochody są tam znacznie droższe! Handlarze, aby zarobić cokolwiek na ściąganych „używkach”, szukają aut rozbitych lub mocno wyeksploatowanych, których na Zachodzie nikt już nie chce kupić.

Jak kupować używane auto od handlarza?

Przede wszystkim domagajcie się faktury na taką kwotę, jaką zapłaciliście. Stan auta sprawdzamy w warsztacie przed kupnem – później będzie za późno! Liczcie uważnie koszty: kupno kompletu opon, wymiany części eksploatacyjnych i naprawy mają wpływ na realną wartość samochodu. Nigdy nie kupujcie drogiego auta bez wiarygodnej historii serwisowej. Przed podpisaniem umowy nie wstydźcie się poprosić pracownika komisu o dowód osobisty. Warto wiedzieć, kto nam sprzedaje samochód. Nie kupujcie auta „na Niemca”, czyli od zagranicznego właściciela, z pominięciem faktycznego polskiego pośrednika. Nie wierzcie w bajki, że niesprawną klimę wystarczy nabić, a świecąca się kontrolka to drobiazg. To mogą być bardzo poważne usterki. Zawsze zadajcie sobie pytanie: dlaczego sprzedawca nie naprawił tego sam, skoro naprawdę jest to taka drobnostka?

 

KONIEC ZE SZROTAMI Z FRANCJI
Unfallwagen gazeta data 20.11.2009, o 13:10 (UTC)
 Koniec z "unfallami" z Francji?

Jedynym dokumentem, na który zarejestrujesz auto sprowadzone z Francji jest dowód rejestracyjny Certificat d`immatriculation. Zaświadczenia Fiche d’identification du véhicule wydawane są w celu identyfikacji uszkodzonych pojazdów.

Problemy z rejestracją samochodów z Francji rozpoczęły się po 15 października, kiedy to francuskie prefektury zaprzestały wydawania kart eksportowych. Ma to związek z wejściem w życie nowych przepisów regulujących system rejestracji pojazdów na terytorium tego kraju. Pojawiły się też nowe zaświadczenia Fiche d’identification du véhicule. Niestety, żaden wydział komunikacji w Polsce nie zarejestruje auta z takim dokumentem. Przekonało się już o tym wielu naszych importerów...
 

GIEŁDOWE MITY
Wirtualna Polska data 05.11.2009, o 06:40 (UTC)
 wp.pl | 2009-11-04 (00:00)
Nie ma już typowych sezonów sprzedaży samochodów używanych: wiosną i zimą, ale w październiku i listopadzie na rynku widać delikatny wzrost zainteresowania. Nie jest to wprawdzie wzrost tak duży jak np. dwa lata temu, czego powodem jest nasycenie ryku oraz ograniczanie wydatków spowodowane kryzysem, ale zainteresowanych na giełdach i przeglądających internetowe ogłoszenia przybywa. Niestety, przy wyborze auta wciąż kierują nami stare mity.

Mit 1: „Nie kupuj samochodu na F !





Chodzi oczywiście o „Fiaty, Fordy i Francuskie” - to jeden z najbardziej rozpowszechnionych mitów. Zwłaszcza teraz, gdy sprzedaż została osłabiona na skutek kryzysu, wielu handlarzy stara się obrzydzić samochody francuskie, zachwalając swoje świeżo sprowadzone Volkswageny i Audi. Prawda jest taka, że przy obecnym nasyceniu rynku i zaawansowanej technice produkcji samochody marnej jakości nie mają szans istnienia na rynku. Wiele koncernów, obniżając koszty produkcji wykonuje wspólne projekty i wytwarza modele technicznie do siebie zbliżone.

Wystarczy wspomnieć o wspólnych płytach podłogowych Nissana i Renault, wspólnych projektach silników Fiata i GM, stosowanych w Oplu, Saabie, Fiacie i Alfie Romeo, czy zastosowaniu w koncernie Forda (a także w modelach Volvo) silników wysokoprężnych znanych z Peugeota. Końcówki zawieszenia pod względem jakości w wielu samochodach różnych marek są niemal identyczne. Chyba nikt nie sądzi, że Mercedes, BMW, czy Volkswagen produkuje szyby, opony, lampy, elementy metalowo-gumowe zawieszenia, czy akumulatory.



Firmy te mają swoich poddostawców (często tych samych), którzy zaopatrują produkowane przez nie samochody we wspomniane części. Często wykonany z materiału identycznej jakości element (ze względów technologicznych inny jedynie pod względem kształtu) jest w różnych samochodach. Dlatego mówienie o rozlatującym się zawieszeniu w samochodach danej firmy i wytrzymałych podzespołach w produktach innej często jest wynikiem krążącej z ust do ust legendy, a nie faktów.

Mit 2: „Za te same pieniądze kupię sobie lepszy model”

Opłakany skutek może mieć chciwość kupującego. Osoba wybierająca nowy samochód szuka modelu z wyposażeniem w cenie, którą jest w stanie finansowo udźwignąć. Nie każdy wybiera auto z największym silnikiem i najbogatszym wyposażeniem. Wielu klientów po przeliczeniu gotówki zdecyduje się na mniejszy silnik i niższy poziom wyposażenia. Zupełnie inaczej jest wśród kupujących samochody używane. Do wyszukiwarki internetowej wpisują wartość za jaką chcą kupić auto, model i … otrzymują oferty z rozbieżnością cen nawet do 100 %. Kolejnym krokiem jest wyeliminowanie samochodów z wyższą ceną i szukanie taniej oferty. Często jednak niższa cena nie jest wynikiem dobrej woli sprzedającego. Działając w ten sposób łatwo możemy stać się właścicielami „wypasionego” auta nękanego awariami, rdzą lub jednym i drugim. To przypomina zachowanie osoby, która wybiera zgniłe jabłka, odrzucając dobre owoce. Internetowe „okazje” często okazują się być jedynie… okazją dla sprzedającego, który szuka naiwnego skąpca.

Mit 3: „Z dieslem będę jeździć oszczędniej”




Ten błąd popełnia wielu kupujących. Bezgraniczna wiara w oszczędności samochodów z silnikami diesla może okazać się zgubna. Nie ulega wątpliwości, że diesle zużywają mniej paliwa, ale tylko podczas długotrwałej eksploatacji. Jeśli ktoś jeździ głównie po mieście, a na dodatek na krótkich odcinkach, gdy silnik nie może się rozgrzać - nie zaobserwuje niższego spalania, a w portfelu nie zostanie więcej pieniędzy. Przeciwnie: zimą znacznie prędzej niż w modelu benzynowym posłuszeństwa może odmówić akumulator, a jego zakup jest droższy. Większe obciążenie elementów zawieszenia, spowodowane większą masą silnika diesla oznacza ich szybszą wymianę. Dodatki do paliwa, stosowane podczas niskich temperatur szybko pochłoną oszczędności wynikające z kosztów zakupu paliwa, a różnica w cenie w stosunku do benzyny jest coraz mniejsza. Diesel jest tani dla tych, którzy naprawdę dużo jeżdżą.




Mit 4: " W Polsace kupię taniej jak w Niemczech"




Statystycznie w Niemczech, czy we Francji stosunek ludzi do uczciwości i podejście do pracy są inne, niż u przeciętnego Polaka. Wystarczy jednak przejrzeć niemieckojęzyczne internetowe ogłoszenia sprzedaży samochodów, by zauważyć że sprowadzone do Polski, porównywalne modele dziwnym trafem są tańsze (!!!) niż oferta Niemców. Jak to możliwe? Takie samochody nie są skupowane bezpośrednio od zagranicznych właścicieli, lub placów, lecz od zorganizowanych grup prowadzących tzw. szroty, zajmujących się tam sprzedażą takich „okazyjnych” modeli. Przekręcanie liczników to jeden z ich najmniejszych grzechów. Wyciągane z załadowanego placu wózkiem widłowym, wyeksploatowane „szroty” są w Polsce poddawane kuracji odmładzającej, a potem czekają na naiwnych chetnych.

Mit 5: „Zimówki dostanę za darmo”

Pierwsze opady śniegu sprawiły, że kupując na giełdzie lub w autohandlu wiele osób pyta czy pojazd ma opony zimowe. Owszem, zdarza się, że są prawie nowe i były używane przez jeden, góra dwa sezony. Jednak większość dodanych „na zachętę” opon ma tylko ładny wygląd. Przy pierwszych opadach śniegu okaże się, że takie opony są nic nie warte, a jadąc na nich stwarzamy tylko zagrożenie dla naszych pasażerów i innych użytkowników dróg. Mówi się, że głupich nie sieją. Sami się rodzą. Tylko dlaczego aż tylu nad Wisłą? Do starych mitów podchodźmy z większym dystansem.


 

SPOWIEDŹ HANDLARZA CIEKAWY ARTYKUŁ WARTO PRZECZYTAĆ
wywiad z interia.pl data 27.09.2009, o 15:02 (UTC)
 Spowiedź handlarza


Niemiec głupi nie jest. Dobrego auta za darmo nie odda. Tylko Polacy to tacy idioci. Panie, toż to czysta głupota! Kretyni wierzą, że dziesięcioletni diesel ma na liczniku 150 tys. km (*)...

Byłeś pan kiedyś w Niemczech? Ludzie tam do pracy jeżdżą po sto km w jedną stronę. Mają autostrady, więc zajmuje im to mniej niż godzinę. Zresztą opłaty za diesle są wysokie, więc auto musi na siebie zapracować. Silnik to się gasi, jak się zepsuje.

Czyli co, na lawetę i kręconko?

czytaj dalej



- Że co?

Liczniki, rozumiem, kręcimy?

-Heh, dzisiaj to jest kultura! Ludziska się wycwanili. Dzwonią jacyś zboczeńcy, pytają o VIN. Dzisiaj to się robi drobne korekty - wie pan - takie kosmetyczne. Jak auto ma, dajmy na to, 250 tys., to zrobi się mu 168 tys. i będzie git. Polak to takie durne zwierze jest. Nawet jak wie, że auto ma dwa razy więcej, to woli kupić to z mniejszym przebiegiem. Bo przecież, łatwiej mu będzie sprzedać! Z takim myśleniem to jesteśmy 50 lat za murzynami.

Lubimy się oszukiwać?

Książka serwisowa to fikcja
-Oszukiwać? Durni jesteśmy i tyle. Masz pan przykład z życia. Kolega przywiózł kiedyś z "Rzeszy" trzy "a-szóstki" w "tedeiku". Dwie wyrwał od jakiegoś Turasa, trzecią kupił od pewnej firmy. Furka latała pod jednym kolesiem przez kilka lat. Książka serwisowa była zabazgrana jak kolorowanka. Pełny serwis aż do końca, czyli 310 tys. km. I co? Te od Turka sprzedały się w ciągu dwóch tygodni. Miały tam na blacie coś po 180 tys. przebiegu. Z trzecią męczył się 2 miesiące. W końcu sprzedał to kumplowi z Bełchatowa bodajże. Ten wypieprzył serwisówkę i zrobił jej przebieg 130 tys. km. Sprzedała się w trzy dni. I pewnie śmiga do dzisiaj.

Ciekawa historia

-Teraz to mówię panu - kultura. Kiedyś to były jazdy, bo i ludzie jeszcze durniejsi byli. Pamiętam jak kolega wyhaczył w Niemczech trójkę w dieslu. Też jeździła w jakiejś flocie. Miała już drugą książkę serwisową. Oglądałem ją na wszystkie strony - znam te auta - nie dałbym więcej jak 180 tys. przebiegu. Widać, że auto zadbane. W rzeczywistości miała przejechane 470 tys. km. Gdyby nie to, że widziałem książkę, sam bym nie uwierzył. Gdy kupiła go potem pewna pani, samochód miał na blacie 70 tys. km z groszem. Wtedy to k***a się kręciło!

I zapewne wszystkie były "bezwypadkowe"?

Sprawdziliśmy "bezwypadkowe"
-Wie pan, wypadki to są różne. Chłopaki przywoziły wszystko co dało się wyklepać, bo robocizna w Polsce kosztowała grosze. W Niemczech to jakaś masakra. Poduszki, czujniki itd. Wszystko kupę kasy kosztuje. U nas kupujesz w necie zaślepki, przepinasz kontrolki poduszek i spokój. Klepie się takie złomy po stodołach i jest git. Ważne żeby się ładnie świecił i miał dużo chromu. Dajmy na to taka "a-czwórka", ładna listwa przyciąga wzrok, nie widzisz, że przód od innego auta, jak się świeci. Zawsze się znajdzie jakiś wariat co będzie go pukał jakimś czujnikiem, jakby to jakaś laska była, ale ja nie musze wiedzieć, że był bity. Będzie się stawiał to powiem, że może Niemiec coś robił i niech się goni.

No tak, życie jest brutalne..

-Ale powiem szczerze, że w tłuczki to ja się nie bawiłem. Więcej pieprzenia, niż to warte. Jak już, to szukało się uszkodzonych mechanicznie. Niemcy to mają fioła na punkcie środowiska. Tam, jak w furze padnie turbina to oni spuszczają cenę o 2 tys. euro. Bo wie pan, oni po takiej usterce to katalizator wymieniają, że niby zalany olejem. Turbina tysiąc, katalizator - drugi tysiąc i cena idzie w dół. A na ch** komu jakiś katalizator? Bierzesz kloca na lawetę i do kraju. Potem wstawiasz zrobione turbo, katalizator weck i robisz "przelot". Mechanicy za darmo Ci to zrobią, bo wydłubują z katalizatorów jakieś tam metale, czy coś.

Tylko trzeba uważać co się kupuje, bo niektóre auta to jakieś dziwactwa mają. Kiedyś kompresora do jednego merca to trzy miesiące nie mogłem znaleźć.

Merc, BMW, Audi? jak na handel, to tylko niemieckie?

Jak sprzedać używane BMW?
-To różnie. Wcześniej - wiadomo. Polak zawsze chciał mieć przecież mercedesa. Teraz to ludzie już trochę mądrzejsi - naczytają się w internecie opinii i zmieniają zdanie. W124 to były auta, te nowsze E klasy to jeden wielki chłam. Rdzewieje to, mechanika się sypie. Coraz trudniej sprzedać. Peugeociki się woziło, fiaty, ople itd. Ważne, żeby w dieslu. To podstawa.

Dalej handluje Pan samochodami?

-Wie pan, od czasu do czasu pogoni się jeszcze do Reichu, żeby coś przytaszczyć, w końcu ma się jeszcze trochę kontaktów. Tylko dzisiaj to euro drogie. Przy takim kursie, to ja ...

Od redakcji:

W zeszłym roku padł rekord. Przez dwanaście miesięcy do Polski sprowadzono przeszło milion używanych samochodów. Najliczniejszą grupę stanowiły pojazdy w wieku od 5 do 10 lat. Niewiele mniej (niemal połowa!) to auta starsze niż dziesięcioletnie.

*Na krótką, anonimową, rozmowę o samochodach używanych udało nam się namówić pewnego byłego handlarza z Warszawy. Wywiad przeprowadzony w lutym 2009 roku.

 

ZANIM PRZYWIEZIESZ AUTO.... WARTO WIEDZIEĆ
autaniemcy data 27.09.2009, o 14:34 (UTC)
 Zanim przywieziesz samochód
(według stanu na dzień 1 I 2009r.)

samochody z Unii
Sprowadzając samochód osobowy z Niemiec lub innego unijnego kraju jesteśmy zobowiązani do zapłaty akcyzy.

3,1 % przy pojazdach z silnikami o pojemności do 2000 ccm
18,6% przy pojazdach z silnikami powyżej 2000 ccm
Ten podatek powinien być naliczany od kwoty podanej na fakturze.

W praktyce celnicy tolerują takie kwoty na zagranicznych fakturach i umowach, które wynoszą:

nie mniej niż 63,6% wartości danego modelu na rynku krajowym (w przypadku pojazdów z silnikami do 2000 ccm)

lub nie mniej niż 53,3% wartości danego modelu na rynku krajowym (w przypadku pojazdów z silnikami powyżej 2000 ccm)

Uwaga: Jeśli pojazd ma przejechane mniej niż 6 tys. km lub od dnia pierwszej rejestracji nie minęło pełnych 6 miesięcy, jest on traktowany jako nowy i w Polsce będziemy musieli zapłacić dodatkowo podatek Vat. Musimy zadbać o to, aby taki samochód kupić za granicą w cenie netto. W przeciwnym razie podatek Vat zapłacimy dwa razy, za granicą i w kraju.



--------------------------------------------------------------------------------

samochody z Europy, ale spoza Unii

Obowiązujące od 2004 roku uproszczone zasady odprawy celnej nie dotyczą pojazdów sprowadzonych z takich krajów jak: Szwajcaria, Norwegia, Islandia, Lichtenstein i Turcja. W tym przypadku nadal konieczne jest wypełnienie druku celnego SAD, płaci się akcyzę, podatek VAT i ewentualnie cło (jeśli pojazd pochodzi z Ameryki, Japonii lub Korei). Celnik może podważyć kwotę przedstawioną na fakturze i stosując tzw. metodę ostatniej szansy narzucić własną wartość celną, opartą o średnie ceny na rynku krajowym.

Uwaga: obecnie, gdy Polska jest członkiem Unii, możemy zgłosić pojazd do odprawy celnej w każdym innym, unijnym kraju. Taka odprawa, np. w Niemczech, będzie tańsza, bo jest tam niższy podatek Vat. Akcyzę jednak i tak musimy zapłacić w Polsce.



--------------------------------------------------------------------------------

samochody spoza Europy

W przypadku samochodów sprowadzonych bezpośrednio z Ameryki, Japonii lub Korei Południowej (w tym także wyprodukowanych w Europie) opłaca się dodatkowo cło, stawka wynosi 10%. Ponadto występuje akcyza i VAT. Kolejność naliczania należności jest następująca: cło, akcyza, podatek Vat. Poszczególne należności są naliczane narastająco, od coraz wyższej podstawy.

Dla przykładu, za amerykański samochód z silnikiem o pojemności do 2000 ccm, i wartości 10 tys. dolarów zapłacimy: 10% cła (1000 dolarów), 3,1% akcyzy (341 dolarów) i 22% podatku Vat (2495 dolarów podatku Vat). W sumie opłaty wyniosą 3836 dolarów.

Z kolei, gdy auto tej samej wartości posiada silnik o pojemności ponad 2000 ccm opłaty wyniosą: 1000 dolarów cła, 2046 dolarów akcyzy (18,6%) i 2870 dolarów podatku Vat. W sumie opłaty wyniosą 5916 dolarów.



--------------------------------------------------------------------------------

podatek VAT

Obecnie ten podatek zasadniczo występuje tylko w odniesieniu do pojazdów sprowadzanych z krajów, które nie należą do Unii.

Mimo, że w olbrzymiej większości przypadków Vat obecnie nie jest pobierany każdy importer samochodu jest zobowiązany wystąpić do urzędu skarbowego o zaświadczenie potwierdzające zwolnienie z opłaty podatku Vat. Taki dokument kosztuje 160 zł.



--------------------------------------------------------------------------------

auta ciężarowe
Wszystkie pojazdy sprowadzane z krajów Unii o masie całkowitej równej lub wyższej niż 3,5 tony są zwolnione z akcyzy. Pojazdy o mniejszej masie mogą również zostać zwolnione z tego podatku, ale pod następującymi warunkami:

mają tylko jeden rząd siedzeń i wyodrębniona jest przestrzeń ładunkowa,
mają więcej rzędów siedzeń, ale przestrzeń ładunkowa przekracza 50% długości całego wnętrza mierzonego od dolnej krawędzi dolnej szyby do końca przedziału bagażowego.
Samochody ciężarowe kupuje się za granicą zwykle w cenie netto (jeśli sprzedawca i nabywca są płatnikami Vat); a podatek Vat opłaca w kraju.


--------------------------------------------------------------------------------

mikrobusy, autobusy,
przyczepy kempingowe

Prawo celne nie rozróżnia takich pojęć jak mikrobus i autobus. Obowiązuje podział na pojazdy służące do przewozu do 10 osób (wraz z kierowcą) i powyżej. Te pierwsze są odprawiane identycznie jak samochody osobowe.

Samochody, które mogą przewozić ponad 10 osób (według klasycznego podziału mogą to być zarówno mikrobusy i autobusy) nie są obłożone ani akcyzą ani podatkiem Vat.

Podobnie w przypadku przyczep kempingowych. Jeśli zakup miał miejsce w jednym z krajów Unii, akcyza i Vat nie występują.



--------------------------------------------------------------------------------

pojazdy specjalistyczne

Polskie prawo ulgowo traktuje też sprowadzanie pojazdów specjalistycznych. Nie obowiązują tutaj żadne opłaty. Niestety, zdarzają się różnice w interpretacji. Np. samochód kempingowy w Niemczech uchodzi za pojazd specjalistyczny, a w Polsce już nie. Podobnie jest z karetkami pogotowia. Polscy celnicy uznają je za pojazdy specjalistyczne jedynie w przypadku, gdy posiadają odpowiednie wyposażenie medyczne.



--------------------------------------------------------------------------------

motocykle

Za motocykle (w tym motorowery i skutery) sprowadzone z Unii nie ponosi się żadnych opłat. W przypadku importu ze Szwajcarii występuje tylko podatek Vat i ewentualnie cło (9%) jeśli pojazd pochodzi z Ameryki lub Japonii. Przy bezpośrednim imporcie z Ameryki lub Japonii cło wynosi 9%, akcyza nie występuje, a ponadto należy opłacić podatek Vat.



--------------------------------------------------------------------------------

nadwozia i części

Przepisy nie zabraniają przywozu samych nadwozi samochodowych. Niemożliwe jest tylko składanie z nich całych aut i rejestrowanie jako składaków. Za nadwozie sprowadzone z kraju unijnego nie ma żadnych opłat, ani akcyzy, ani Vat-u. To samo dotyczy innych części samochodowych.



--------------------------------------------------------------------------------

pojazdy powypadkowe

Ustawa o ochronie środowiska pozwala służbom granicznym oraz celnikom na zawrócenie pojazdów, które można zakwalifikować jako odpady. W praktyce przyjmuje się, że odpadem jest pojazd, którego koszt naprawy (według stawek i cen obowiązujących w Polsce) przekracza cenę zakupu.

Uwaga, za sprowadzenie pojazdu zakwalifikowanego jako odpad może grozić kara grzywny w wysokości nie niższej jak 50 tys. zł.

 

ZWROT AKCYZY
autaniemcy data 27.09.2009, o 14:26 (UTC)
 ...tylko dla tych, którzy sprowadzili

Zwrot akcyzy...


Nie obecny właściciel, lecz ten kto sprowadził samochód i zapłacił za niego akcyzę otrzyma zwrot podatku. Wysokość spłaty może być niższa od faktycznie nadpłaconej kwoty. Jej wysokość liczona będzie bowiem w odniesieniu do wartości aut zakupionych w kraju, z całkowitym pominięciem różnic w cenach pojazdów na rynku polskim i niemieckim.

Według Eurotaxu
W praktyce będzie to wyglądało w następujący sposób. Aby ustalić wysokość zwrotu nadpłaty trzeba będzie od kwoty zapłaconego podatku odliczyć aktualne stawki akcyzy zawarte w cenie tego samego modelu zarejestrowanego w Polsce. Średnią wartość takiego pojazdu określana będzie na podstawie cenników Eurotaxu. Brana będzie pod uwagę cena takiego samego pojazdu, z identycznym wyposażeniem i w podobnym stanie, z tego samego miesiąca i roku, w którym opłaciliśmy akcyzę za przywiezione auto. Od tej ceny odliczać będziemy podatek VAT i akcyzę, a wynik ten pomnożymy przez 3,1 proc. (w przypadku silników o pojemności powyżej 2 litrów będzie to 13,6 proc.). Dzięki temu rachunkowi otrzymamy wysokość akcyzy zawartą w cenie pojazdu zarejestrowanego w kraju. Teraz już tylko wystarczy odjąć tą kwotę od faktycznie zapłaconego podatku. Różnica między tymi wartościami to właśnie nadpłata, która podlega zwrotowi.

Wartość ustali urząd
Jak widać metoda ta jest dość zawiła. Obowiązek ustalenia wysokości zwracanej akcyzy spoczywa na urzędach celnych. Do nich należy określenie rzeczywistej wartości rynkowej sprowadzonego auta. W przypadku, gdy cena takiego pojazdu będzie istotnie odbiegać od średnich cen na polskim rynku, urzędy celne wezwą podatnika do korekty deklarowanej wartości lub uzasadnienia różnicy w wycenie samochodu. Uwaga! Zlekceważenie takiego zawiadomienia może skutkować powołaniem biegłego. Gdy okażę się, że różnica między deklarowaną wartością pojazdu, a wyceną rzeczoznawcy wyniesie ponad 33 proc., to koszty tej operacji pokryje podatnik. Wnioski o zwrot akcyzy należy kierować do naczelnika urzędu celnego w miejscu dokonania odprawy samochodu. Na załatwienie tej sprawy ustawodawca dał podatnikom pięć lat.

Ile do zwrotu?
Kwotę akcyzy podlegającą zwrotowi obliczać będziemy według następującego wzoru:
Z = a - n, gdzie: Z - kwota akcyzy do zwrotu, a - kwota zapłaconego podatku akcyzowego, n - podatek akcyzowy zawarty w cenie samochodu osobowego zarejestrowanego na terytorium kraju, ustalany odpowiednio:

dla samochodów osobowych o pojemności skokowej silnika powyżej 2000 cm3, zgodnie ze wzorem: n = (wartość rynkowa samochodu : 1,22 : 1,136) x 0,136
dla pozostałych samochodów osobowych, zgodnie ze wzorem: n = (wartość rynkowa samochodu : 1,22 : 1,031) x 0,031
Zilustrujmy to na przykładzie Jana Kowalskiego, który sprowadził z Niemiec VW Golfa 1,6 l z 1994 i zapłacił z tego tytuły 300 złotych akcyzy.

7 700,00 zł : 1,22 = 6 311,50 zł (średnia wartość rynkowa Golfa wg. cennika Eurotax pomniejszona o VAT)

6 311,50 zł : 1,031 = 6 121,70 zł (średnia wartość rynkowa pomniejszona o VAT i akcyzę)

6 121,70 x 0,031 = 189,80 zł (akcyza, która była zawarta w cenie takiego samego samochodu zarejestrowanego na terytorium kraju).

Kwota akcyzy do zwrotu wynosi: 300,00 zł - 189,80 zł = 110,20 zł
 

<-Powrót

 1  2 Dalej -> 
 
Dzisiaj stronę odwiedziło już 10 odwiedzający
telefon 0885 531 386 / e-mail - autaniemcy@wp.pl Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja